Klimat – nowa opowieść
Chapters
Rozdział 11 – Sercowa sprawa
Wierzę w naukę wszechmogącą
Jeśli pieniądze są filarem współczesnego społeczeństwa, to jego fundamentem z pewnością jest nauka. Kiedy ktoś żąda, abyśmy byli realistami, często odnosi się albo do pieniędzy albo do naukowo weryfikowalnego faktu. Nauka stanowi główną mapę rzeczywistości naszej kultury. Jeśli zmiany klimatu rzeczywiście zainicjują nową fazę ludzkiej cywilizacji, możemy spodziewać się, że obydwa zjawiska: nauka i pieniądze ulegną głębokiej metamorfozie.
Nauka stanowi główne miejsce władzy w naszym społeczeństwie (z ewentualnym wyjątkiem wyznawców alternatywnych religii): od co najmniej stulecia bycie „naukowym” pozostaje jednym z najwyższych źródeł legitymizacji w biznesie, rządzie, medycynie i wielu innych dziedzinach. Dążą do tego nawet ci, którzy świadomie negują niektóre teorie naukowe. Ponieważ nasza kultura postrzega naukę jako najważniejszy sposób odkrywania prawdy, odrzucenie nauki wydaje się uosobieniem irracjonalności równoznacznym z umyślnym zaprzeczeniem samej prawdzie.
Wcześniej argumentowałem, że przedstawianie debaty klimatycznej jako zderzenia sił prawdy i sił oszustwa pozostawia wiele do życzenia. To nie jest zwykła walka między inteligentnym a głupim, zacofanym i zaawansowanym, skorumpowanym i etycznym. Odrzucenie nauki, a przynajmniej „tego, co mówi nauka”, zapowiada zmianę tektoniczną w podłożu cywilizacji, jaką znamy.
Nauka w naszej kulturze to coś więcej niż system tworzenia wiedzy lub metoda dociekania. Jest tak głęboko zakorzeniona w naszym rozumieniu tego, co jest rzeczywiste i tego, jak działa świat, że możemy ją nazwać religią naszej cywilizacji. To, co widzimy, to nie bunt przeciwko prawdzie; to kryzys tejże religii naszej cywilizacji.
Czytelnik może zaprotestować: „Nauka nie jest religią. Jest przeciwieństwem religii, ponieważ nie wymaga od nas, abyśmy przyjmowali cokolwiek na wiarę. Metoda naukowa umożliwia rozróżnienie faktów od fałszu, prawdy od przesądów”.
W rzeczywistości Metoda Naukowa, podobnie jak większość religijnych formuł służących osiągnięciu prawdy, opiera się a priori na metafizycznych założeniach, które musimy rzeczywiście zaakceptować na podstawie wiary. Pierwszym z nich jest obiektywność, która zakłada między innymi, że formułowanie i testowanie hipotez nie zmienia rzeczywistości, w której mają miejsce eksperymenty. [1] To ogromne założenie, które w żaden sposób nie jest akceptowane jako oczywiste przez odmienne systemy myślenia. Inne założenia metafizyczne Metody Naukowej obejmują następujące punkty:
- Wszystko, co istnieje, co do zasady można zmierzyć i skwantyfikować
- Wszystko, co się dzieje, zdarza się, ponieważ jest spowodowane (w sensie przyczyny sprawczej Arystotelesa)
- Podstawowe elementy składowe materii (cząstki elementarne) są niespecyficzne – na przykład dowolne dwa elektrony są identyczne
- Naturę można opisać przez niezmienne prawa matematyczne
Filozofowie nauki mogą zasadnie kwestionować niektóre z tych zasad rozpadających się pod naporem mechaniki kwantowej i teorii złożoności, ale nadal informują o dominującej kulturze i naukowym sposobie myślenia. Zaczynając od tej ukrytej metafizyki, rozważ inne cechy nauki, w których przypomina ona religię: [2]
- Procedura dochodzenia do prawdy (Metoda Naukowa)
- Wyszukane rytuały oparte na hipotezach, aby zdobyć wiedzę (eksperymenty)
- Kolejne rytuały (technologia), dzięki którym manipulujemy rzeczywistością
- Niewidoczne uniwersalne duchy (takie jak „energia” i „siły”), które są odpowiedzialne za cały ruch i zmianę we wszechświecie
- Ezoteryczny język (żargon) zrozumiały tylko dla wtajemniczonych
- Nauczanie o ludzkiej naturze
- Historia o stworzeniu świata (Wielki Wybuch i ewolucja Darwina)
- Niewidzialne byty (takie jak elektrony, mitochondria itp.), które można odkryć za pomocą specjalnych narzędzi (takich jak mikroskopy)
- Specjalne rytuały do celów leczniczych (medycyna)
- Podział na kapłaństwo, świeckich o różnym stopniu pobożności i niewiernych
- Szkolenie i inicjacja w kapłaństwo (szkolnictwo wyższe)
- Zakony i stowarzyszenia dla kapłanów
- „Kaznodzieje” – pisarze i popularyzatorzy nauki, którzy niosą ewangelię świeckim masom
- Legendarni święci i herosi (Darwin, Newton, Archimedes, Einstein, Maxwell, Bohr…)
- Męczennicy za sprawę (Giordano Bruno, Galileo)
- Sekty głównego nurtu i zwariowane kulty
- Ekstremiści, fundamentaliści i tolerancyjny, umiarkowany środek
- Schizmy doktrynalne, heretycy i apostaci
- Ekskomunika heretyków (odcięcie środków, czarna lista czasopism)
- System etyki i moralności (np. racjonalne wybory, naukowa linia polityczna)
- System indoktrynacji młodzieży
Nie chodzi tutaj o to, by odrzucić naukę, ponieważ przypomina religię. Takie postępowanie oznaczałoby popełnienie subtelnego błędu: przyjęcie naukowej koncepcji religii jako podstawy do krytyki. Jeśli jednak odrzucimy ukrytą dewaluację religii, która wynika z jej sprzeczności z nauką-jako-królewską-drogą-do-prawdy, to nazwanie nauki religią nie będzie już dłużej brzmieć deprecjonująco. Zamiast tego pojawią się nowe pytania, np.: „Jakie są ograniczenia rodzajów technologii dostępnych w ramach tego światopoglądu?” oraz „Jakie inne religie – systemy metafizyki, percepcji i technologii – mogą narodzić się z obecnego kryzysu i potrzeby jego rozwiązania?” Możemy również zapytać, czym stanie się nauka, jeśli porzucimy niektóre z jej metafizycznych założeń – co się stanie, gdy uznamy, że obserwator i obserwowany są nierozerwalnie spleceni? Kiedy rozpoznamy świadomość w funkcjonowaniu całej materii? Kiedy przestaniemy przedkładać rozumowanie ilościowe nad rozumowaniem jakościowym?
Nauka nie jest osamotniona wśród religii w osłanianiu podstawowej prawdy duchowej całunem dogmatów i instytucjonalnych dysfunkcji. Duchowa istota religii nauki jest przeciwieństwem jej instytucjonalnej arogancji: wszak Metoda Naukowa ucieleśnia głęboką i piękną pokorę. Mówi: „Nie wiem, a zatem zapytam”. Kiedy nauka jest zdrowa, ta pokora przybiera formę krytycznego myślenia, cierpliwej obserwacji empirycznej, testowania hipotez, a może przede wszystkim społeczności ludzi poszukujących wiedzy, którzy krytykują, udoskonalają i opierają się na sobie nawzajem w pracy naukowej. Prawdziwy naukowiec jest zawsze otwarty na możliwość popełnienia pomyłki, nawet kosztem utraty finansowania, prestiżu i wizerunku.
Kultywowane w praktyce cechy pokory i doświadczenia z czasem zmieniają ścieżkę wiodącą do wiedzy w naukę. Dlatego nie wzywam tutaj do odrzucenia nauki, ale do jej rozszerzenia, aby uwzględnić to, co zignorowała.
Ekofeminiści i głębocy ekolodzy krytykują naukę za jej skłonność do abstrakcji, izolowania i dystansowania obserwatora od obserwowanego bytu; do interpretacji świata jako przedmiotu. Francis Bacon wymyślił metodę eksperymentalną jako przesłuchiwanie natury, a nawet gwałt na naturze, siłową penetrację jej najgłębszych tajemnic. Jaka zmiana może nastąpić, jeśli wyobrazimy to sobie jako rozmowę, a nie przesłuchanie; uprawianie miłości, a nie gwałt? A co, gdybyśmy postrzegali naukę nie jako sposób na wciskanie natury w określone kategorie, ale jako drogę do poszerzania zasięgu naszych zmysłów, aby lepiej poznać to, co kochamy?
Podnoszę te pytania z pewnym niepokojem, ponieważ konwencjonalny pogląd jest taki, że każda krytyka nauki to krok wstecz w stronę długo dyskredytowanych mitów, irracjonalności i przesądów. Nie chcę być zestawiany z ignorantami. Dla większości ludzi wydaje się dość oczywiste, że problemem dzisiaj nie jest zbyt duże zaufanie do nauki, ale wręcz przeciwnie, zbyt małe. W związku z tym możesz pomyśleć, że nawet jeśli moje poprzednie argumenty są, być może, filozoficznie uzasadnione, to poruszenie ich w kontekście zmian klimatu jest błędem strategicznym, który ośmieli denialistów i zapewni ochronę emitentom CO2. Podnoszę je jednak, ponieważ zarówno metafizyczne założenia nauki, jak i jej instytucjonalna ekspresja są nieodłączną częścią systemu, który niszczy świat. Redukcja rzeczywistości do liczb odzwierciedla redukcję natury do pieniędzy. Uniwersalizacja materii w cząstki elementarne odzwierciedla standaryzację ludzi i towarów w gospodarce przemysłowej. Technologie pochodzące z nauki ułatwiają te działania.
Choć ciągle ewoluuje, naukowy paradygmat wytrenował nas:
- Widzieć świat jako zbiór nieodczuwających przedmiotów
- Podejmować decyzje „racjonalnie”; to znaczy na podstawie utylitarnych obliczeń
- Widzieć obserwatora jako niezależnego od obserwowanego
- Widzieć przyrodę jako przedmiot manipulacji i kontroli
- Zignorować to, co niezmierzone i jakościowe (duch, piękno, świętość, itp.)
- Myśleć raczej w kategoriach mechanistycznych niż organicznych
Społeczeństwo antynaukowe może, pomimo całej swojej pozornej ignorancji, sięgać do autentycznej intuicji dotyczącej granic nauki jako kompasu służącego podejmowaniu decyzji i ostatecznego arbitra prawdy. Musimy przestać generalizować każde publiczne odrzucenie nauki i autorytetu jako rodzaj kłopotliwej niesubordynacji, ale raczej szukać w tym niewygodnej prawdy.
Kiedy mówimy: „Ufaj konsensusowi naukowemu w sprawie zmian klimatu”, sugerujemy również:
- Zaufaj procesom społecznym, dzięki którym powstaje ten konsensus.
- Zaufaj innym sprawom, w których deklarowany jest konsensus naukowy.
- Zaufaj podstawowemu podejściu do wiedzy reprezentowanemu przez naukę.
- Zaufaj milczącym metafizycznym i ontologicznym założeniom leżącym u podstaw nauki.
- Zaufaj innym instytucjom, które czerpią swoją legitymację z nauki.
- Zaufaj potędze technologii naukowych, aby rozwiązały nasze problemy.
Wszystkie te wyżej wymienione zjawiska na różne sposoby przyczyniły się i nadal przyczyniają do ciągłego niszczenia biosfery. Stawia to bardziej radykalnych ekologów w obliczu paradoksu, gdy odwołują się do nauki w walce ze zmianami klimatu, ponieważ wymaga to wpisania się w te same systemy władzy intelektualnej, które od dawna przewodniczą ekobójczemu systemowi. Ponadto pilna potrzeba czynu zachęca do dalszego wzmocnienia istniejących instytucji, które jako jedyne są w stanie podjąć natychmiastowe działania. Aktywista klimatyczny znajduje się w niewygodnej pozycji, jednocześnie broniąc establishmentu i walcząc z nim.
Rzeczywiście znajdujemy się na niepewnym gruncie, jeśli mamy polegać na zaufaniu do instytucji nauki i, ogólnie mówiąc, zaufaniu do władzy, aby uwolniły nas od katastrofy klimatycznej. Na poziomie retorycznym i strategicznym musimy wyrosnąć z ról dobrych, małych uczniów i uczennic, którzy ufają nauce i wierzą, że to, co mówi im nauczyciel, jest ważne. I musimy oczyścić się ze swądu zarozumiałości wynikającego z naszej pogardy wobec tych, którzy nie rozumieją nauki (lub protekcjonalnego tonu wobec opornych uczniów, którym narzucamy „wykształcenie” w prostackiej wersji). „Argumenty naukowe” nie dotrą do rolników, myśliwych, ranczerów i innych ludzi, którzy (w Stanach Zjednoczonych) zazwyczaj mają konserwatywne tożsamości polityczne, głosowali na Donalda Trumpa i są sceptyczni wobec zmian klimatu. Nie zrobią również dużego wrażenia na ludziach klasy robotniczej, którzy – co zrozumiałe – czują, że establishment ich zdradził.
Ostatnie wydarzenia polityczne, takie jak Brexit i prezydentura Trumpa, wskazują na rosnącą popularność odrzucania ustalonych autorytetów. Wydarzenia te, zwykle przypisywane bigoterii, ksenofobii i tzw. „irracjonalności”, wskazują na niezdrowy kryzys w legitymizacji naszych dominujących instytucji i rządzących nimi elit. Sytuacja ulegnie pogorszeniu w miarę nasilania się koncentracji bogactwa i dalszego osłabiania umowy społecznej. Sytuacja ulegnie pogorszeniu, gdy podstawy naszego społeczeństwa – medycyna, edukacja i prawo – zbliżają się do absurdu w ich dysfunkcji. Sytuacja pogorszy się, ponieważ ani postępowe ani konserwatywne rządy nie naprawią systemu politycznego. Pogorszy się, gdy ludzie uświadomią sobie siłę i piękno tego, co wykiełkowało poza granicami normalności, w sferach „alternatywnych”.
Wiele osób przeżyło bezpośrednie doświadczenia zaprzeczające temu, co nauka i autorytety uznają za realne i możliwe. Trwające całe życie skurcze menstruacyjne przyjaciółki znikają na dobre po kilku sesjach akupunktury, pomimo jej skrajnego sceptycyzmu. Kobieta wraca do zdrowia po „nieuleczalnym” czwartym stadium raka trzustki. Mężczyzna doświadcza bezpośredniej komunikacji ze swoimi przodkami podczas ceremonii iboga i wychodzi z uzależnienia od narkotyków. Rywalizujące gangi spotykają się w „kręgu naprawczym” i zawierają pokój. Nastoletni przyjaciele mojego syna widzą UFO. Doświadczenia takie jak te otwierają ludzi na dalsze doświadczenia. Kiedy zdarza się „niemożliwe”, zaczynamy kwestionować granice tego, co konwencjonalnie możliwe.
Niektórzy z najlepiej wykształconych ludzi, jakich znam, są oddani astrologii: filozof akademicki, profesor prawa, antropolog medyczny. Nie są to ludzie, którzy są zbyt głupi, aby zrozumieć, że wpływ grawitacyjny innych planet na nas jest znikomy. Nie są też nieświadomi efektu potwierdzenia, ani skłonności umysłu do postrzegania iluzorycznych wzorów w przypadkowym hałasie. Są to bardzo inteligentni, autorefleksyjni ludzie. Możesz ich skreślić jako przesądnych przygłupków, którzy są mniej racjonalni niż ty, ale w oparciu o jakie dowody? Ponieważ po prostu wiesz, że światopogląd nauki instytucjonalnej i jej opis związków przyczynowo-skutkowych są identyczne z naturą rzeczywistości? Analogicznie, czy możesz być pewien, że kultury na całym świecie, które utrzymywały praktyki wróżbiarskie przez tysiące lat, były po prostu nieświadome zdolności umysłu do samooszukiwania się? Czy dlatego jesteśmy mądrzy, a oni głupi, że jesteśmy zaawansowani a oni są prymitywni oraz że naszym historycznym obowiązkiem jest zastąpienie ich gorszych sposobów poznania naszymi najlepszymi? Ta mentalność wydaje się być bardziej częścią problemu niż częścią rozwiązania.
Jak na ironię, wielu z tych samych ludzi, którzy zajmują się uzdrawianiem energii, astrologią, kręgami zbożowymi itd. wzywa do „polityki opartej na nauce” w sprawie klimatu. Tymczasem w swoim życiu stosują politykę opartą na I Ching, politykę Tarota lub politykę astrologiczną. Jest to przykład budowania muru, który utrzymuje duchowość i politykę w oddzielnych królestwach. To podział, który musi się rozpaść. Klucz do naszego zbawienia leży poza tym, co obecnie oferuje nauka – polega na stawianiu czoła światu jako żywej istocie, świętej istocie i ukochanej istocie. Z tego miejsca technologie i praktyki wyłaniają się daleko poza to, co według nauki jest dziś możliwe. Zadziwiające wyniki rolnictwa regeneracyjnego to tylko przedsmak tego, co może się zdarzyć, gdy pomyślimy: „Ziemio, wiem, że chcesz się leczyć. Powiedz mi, jak mam ci służyć. Lądzie wiem, że chcesz dawać. Powiedz mi, jak mam ci służyć. Planeto, wiem, że chcesz osiągnąć swój najwyższy cel. Powiedz mi, jak mam ci służyć”.
To jest stan serca i umysłu, z którego wyłaniają się wglądy rolnictwa regeneracyjnego i ekologicznego uzdrawiania.
Nauka może być potężnym narzędziem do zadawania tych pytań i słuchania odpowiedzi. Nie opowiadam się za zastąpieniem go taliami Tarota czy praktykami wróżbiarskimi innych kultur, które rzeczywiście stosowały wykwintne rytuały, aby utrzymać równowagę z ziemią. To, co musi się zmienić, to impuls nauki do manipulowania światem, który uważa za martwy – złożony z atomów i pustki.
Gdy zmieni się ten pogląd, nauka przerodzi się w coś, co ledwo rozpoznamy. Będzie dzielić ożywczą siłę rdzennych sposobów komunikowania się z naturą; będzie krokiem w kierunku odzyskania naszej własnej godności. Słowo „nauka” będzie oznaczać “bycie naprawdę w tym miejscu, intymny związek z tym miejscem i wszystkimi jego istotami”. Ostatecznie nie ma znaczenia, czy wprowadzimy technologiczne rytuały nauki czy innej religii. Liczy się to, że wrócimy do miłości.
Spójrz na to w ten sposób. Nie wprowadzasz „polityki opartej na nauce” w sprawy serca, prawda? Ustanawiasz, mam nadzieję, politykę opartą na miłości, a może politykę opartą na nienawiści lub politykę opartą na strachu. Możesz racjonalizować, ile chcesz, ale miłość nie jest rozsądna. Jeśli chcemy wprowadzić nieuzasadnione naukowo zaangażowanie w uzdrawianie ziemi, musimy uczynić naszą relację z nią sprawą serca. W przeciwnym razie to katastrofiści mogą mieć rację.
Przypisy:
[1] Patrz: traktat E.A. Burtta z 1925 r. Metafizyczne podstawy współczesnej nauki, aby uzyskać dokładną dyskusję na temat źródeł niekwestionowanych założeń metafizycznych w kategoriach koncepcyjnych ustalonych przez Izaaka Newtona.
[2] Nie wszystkie religie mają następujące cechy, ale większość religii instytucjonalnych ma wiele z nich. Oczywiście najbliższym kuzynem nauki w jej strukturze jest katolicyzm.