Klimat – nowa opowieść
Chapters
Rozdział 10 – Pieniądze i długi
Elementy ekologicznej gospodarki
W książce “Sacred Economics”** z 2011 r. próbowałem opisać, jak mógłby wyglądać system finansowy w stanie równowagi lub postwzrostu i jak moglibyśmy realistycznie do niego przejść. Jego głównymi filarami są: tworzenie pieniądza o ujemnym oprocentowaniu, uniwersalny dochód podstawowy, internalizacja kosztów ekologicznych, relokalizacja ekonomiczna, a także odzyskanie ducha daru jako podstawy ludzkiej gospodarki, kreatywności i środków do życia. Patrząc wstecz, mam wątpliwości co do tytułu tej książki – mimo że zgodny z jej treścią, stawia ją poza zasięgiem uwagi większości praktykujących ekonomistów i decydentów. Na szczęście nadchodzi odpowiedni moment dla wielu pomysłów, o których pisałem. Era wzrostu dobiega końca pomimo naszych prób jej utrzymania; społeczne i ekologiczne ograniczenia wpływają na system gospodarczy, który skrzypi pod ich naporem. Gdy jego koniec się zbliża, gdy nierozwiązywalność kryzysu staje się oczywista, do głównego nurtu przenikają pomysły, które kiedyś wydawały się dziwne. Wspomnę w skrócie kilka z tych, które zgłębiłem w “Sacred Economics” i które mają szczególne znaczenie dla uzdrawiania ekologicznego.
Umorzenie długów. Jak opisałem, globalny system zadłużenia jest głównym czynnikiem niszczenia środowiska. Chociaż wydaje się to niezmiennym aspektem rzeczywistości, dług (podobnie jak same pieniądze) jest konstrukcją społeczną, tak rzeczywistą jak prawa i umowy, które go egzekwują. Prawa można zmienić. Umowy mogą zostać odrzucone. Ostatecznie dług zależy od decyzji politycznej.
Zasadniczo banki centralne na świecie mogłyby po prostu wykupić i unieważnić wszystkie zadłużenia z tytułu kredytów studenckich, konsumenckich, hipotecznych i państwowych, ponieważ banki centralne (podobnie jak Rezerwa Federalna) mają moc tworzenia nieograniczonych kwot pieniędzy. Mogą również częściowo anulować te długi lub obniżyć stopę procentową do zera. Nie mają do tego mandatu politycznego, ale musimy uznać, że obecny system zadłużenia nie jest niezmienną częścią rzeczywistości fizycznej. Jesteśmy w stanie go zmienić. Nie musimy tkwić w lichwiarskim świecie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat mieliśmy do czynienia z serią pakietów ratunkowych, które były tak naprawdę „ratunkiem dla wierzycieli”, mającym na celu utrzymanie długów dłużników. Zamiast tego moglibyśmy zmienić kurs i wyjść naprzeciw kolejnemu kryzysowi z pakietem ratunku dla dłużników – już teraz!
Na całym świecie rozwija się ruch oporu wobec długów, który uznaje niesprawiedliwe pochodzenie i uciążliwe skutki dzisiejszego długu. Strajk (odmowa spłaty długów) przez zorganizowaną mniejszość dłużników (osoby i narody) szybko rzuciłby system na kolana, ponieważ jest on już tak mocno wywindowany “w kosmos”. Biorąc pod uwagę rolę długu w napędzaniu maszyny niszczącej świat, ruchy takie jak Koalicja Jubileusz 2000 są również formami aktywizmu ekologicznego. [3]
Pieniądze o ujemnym oprocentowaniu. System oparty na odsetkach jest głęboko nieekologiczny. Przywiązuje cykliczny świat do tokenu wartości, który rośnie wykładniczo. Ceni zysk w teraźniejszości bardziej niż jego koszt w przyszłości, zachęcając do dyskontowania przyszłych przepływów pieniężnych. Wymaga niekończącego się wzrostu w skończonym świecie. To są powody, dla których należy zbadać system odwracający skutki stóp procentowych.
Jednym ze sposobów na zastosowanie tego pomysłu jest opłata za płynność rezerw bankowych. Zasadniczo oznacza to, że jeśli bank utrzymuje nadwyżki rezerw i nie pożycza ich, rezerwy te kurczą się o około 5% rocznie. [4]
W tym kontekście banki byłyby zachęcane do udzielania pożyczek o zerowym lub nawet ujemnym oprocentowaniu. Kredyty nie będą już zależały od sumarycznego wzrostu gospodarczego. Prowizoryczny biznes, który nigdy nie musiałby zwiększać swoich przychodów, aby pokryć odsetki, byłby opłacalną inwestycją. Sfera płatnych towarów i usług nie musiałaby się stale rozszerzać. System pieniężny nie napędzałby już dłużej przekształcania natury w własność i produkt. Ochrona przyrody nie musiałaby brodzić pod prąd logiki finansowej.
System ekonomiczny o ujemnym oprocentowaniu:
- Pozwala na przepływ pieniędzy przy braku wzrostu
- Odwraca trend koncentracji bogactwa generowany przez obecny system
- Przenosi opodatkowanie z dochodu i sprzedaży w kierunku samych pieniędzy (i innych nieruchomości generujących czynsz, takich jak ziemia)
- Oferuje redukcję zadłużenia bez zatopienia całego systemu i zrujnowania “małych oszczędzaczy”
- Łączy pieniądze z duchową zasadą nietrwałości i ekologicznego prawa powrotu
- Odwraca dyskontowanie przyszłych przepływów pieniężnych, zniechęcając do likwidacji niezastąpionego kapitału naturalnego
Czytelnikowi pojawi się wiele pytań: Jak banki będą zarabiać? Czy spowodowałoby to inflację? Co ma powstrzymać bańki spekulacyjne, gdy ludzie będą zamieniać gotówkę na towary? Czy nie zachęciłoby to do nadmiernej konsumpcji? Większość z nich omówiłem w rozdziale 12 “Sacred Economics”, który szczegółowo opisuje historię, teorię i zastosowanie waluty o ujemnym oprocentowaniu.
Wspominam o tym, aby zasugerować alternatywę dla typowej polemiki wokół „kapitalizmu”, który w lewicowej analizie kryzysu środowiskowego jest zwykle winowajcą. Ale tak jak w wielu debatach, w tym dotyczących klimatu, polemiki zaciemniają głębsze założenia podzielane przez obie strony. Natura kapitalizmu zależy od natury kapitału. A natura kapitału – w szczególności tego, kto jest jego właścicielem i co może z nim zrobić – zależy od umów społecznych, które nie są czarno-białe, ale dopuszczają wiele odcieni i odmian. Ujemne odsetki przewracają kapitalizm do góry nogami.
Socjalizm jest zwykle definiowany jako „publiczna własność środków produkcji”, ale czym jest własność? Nie jest to absolutne podporządkowanie przedmiotu podmiotowi, jak sugerowałaby opowieść o oddzieleniu. Definicja własności zawsze opiera się na umowie społecznej. Obiekty same w sobie: ziemia, woda, minerały, drzewa nie przyznają się do bycia czyjąś własnością. Nawet najbardziej niezłomny libertarianin nie uważa, że posiadanie czegoś daje prawo do używania tego, aby wyrządzać krzywdę innym. Prawa własności są zawsze społecznie ograniczone. Pytanie zatem brzmi: gdy zmienia się nasze rozumienie tego, co szkodzi drugiemu, jak będzie brzmieć nowa umowa społeczna dotycząca tego, kto i do czego może wykorzystać własność?
My aktywiści nigdy nie dojdziemy daleko, pokładając nadzieję w podżeganiu społeczeństwa do obalenia kapitalizmu. Nie zajdziemy też daleko, pozostawiając obecny system kapitalizmu nienaruszony. Musimy zmienić jego podstawy, bazowe wyobrażenia i porozumienia, które określają kategorie pieniędzy i własności. Nawet słowo „moje” wydaje się przestarzałe, kiedy zaczynamy rozumieć siebie jako osoby współistniejące z innymi i kiedy zaczynamy postrzegać przedmioty własności jako samoistne podmioty. Dziś wiemy, że posiadanie istoty ludzkiej jest niewłaściwe – niewolnictwo jest do pomyślenia tylko wtedy, gdy odczłowieczymy niewolnika. Teraz podobnie niewłaściwe zaczyna się wydawać posiadanie ziemi. Możemy być jej zarządcą, opiekunem, partnerem, sojusznikiem, a nawet sługą… ale właścicielem? Jak śmiemy?
Wyzwanie polega na tym, jak przełożyć to zrozumienie na nasz system gospodarczy. Wielu z nas chce żyć z większą pokorą i szacunkiem. Nie chcemy czerpać korzyści z cierpienia innych. Ta rosnąca świadomość jest niezgodna z obecnym systemem pieniądza i własności. Pieniądze o ujemnym oprocentowaniu to krok w kierunku połączenia gospodarki i ekologii.
Internalizacja kosztów ekologicznych. Dzisiaj jest oczywiste, że pieniądze są zwykle wrogiem zrównoważonego rozwoju. Można dużo zarobić na wydobywaniu zasobów, wycinaniu lasów, zubażaniu oceanów i emisji zanieczyszczeń. Niewiele można zarobić na zazielenianiu pustyń, przywracaniu mokradeł, ochronie siedlisk lub unikaniu zanieczyszczeń. Oznacza to, że polityki rządów – i nasze własne dobre intencje – muszą walczyć z potęgą pieniądza, aby utrzymać nadający się do życia świat, który szanuje życie.
Czy to konieczny stan rzeczy? Czy odzwierciedla wieczną bitwę między altruizmem a egoizmem, duchem a materią, dobrem a złem, Bogiem a Mamoną? Niektórzy ekonomiści uważają, że to może się zmienić, jeśli tylko działania destrukcyjne dla środowiska będą bardzo kosztowne, a działania naprawcze staną się opłacalne. Chodzi o to, że zanieczyszczanie, wylesianie itd. są formą okradania społeczeństwa, przyrody i przyszłych pokoleń. Nikomu nie należy pozwalać na czerpanie zysków z przerzucania kosztów na kogoś innego. Zielone podatki i schematy handlu uprawnieniami do emisji zanieczyszczeń mają na celu internalizację tych kosztów i dostosowanie najlepszej decyzji biznesowej do najlepszej decyzji ekologicznej. Jeśli chodzi o odtwarzanie siedlisk koncepcja „wyceny usług ekosystemowych” ma na celu płacenie ludziom za ochronę ziemi, sadzenie lasów, ochronę zlewisk i tak dalej.
Skrytykowałem już ten pomysł zarówno ze względów teoretycznych, jak i praktycznych, szczególnie jeśli chodzi o redukcję pojmowania ekologicznego zdrowia do jednej monetyzowanej miary ekwiwalentów węgla. Możemy zmierzyć tylko to, co widzimy, więc wszystko, co będzie poza naszymi kulturowymi klapkami na oczy, wymknie się naszej rachunkowości. Co więcej, dokonując wyboru, co mierzyć i jak mierzyć, nieświadomie importujemy nasze niewidzialne uprzedzenia, które zwykle są zgodne z interesem finansowym instytucji i systemów, które je stosują. Co jest dla nas widoczne w cywilizowanym świecie? Tony CO2. Hektary pokrywy leśnej. Stężenia ozonu w warstwie przyziemnej. Kwasowość oceanów. Liczba gatunków W służbie tym wymiernym rzeczom jesteśmy gotowi poświęcić to, co jest niewidoczne lub nieistotne dla naszych oczu: stosowane od pokoleń praktyki społeczne, które pozwalają rdzennym społecznościom współistnieć z ziemią; integralność świętych miejsc; złożone zależności ekologiczne, których jeszcze nie nauczyliśmy się widzieć ani mierzyć.
Z drugiej strony, oczywiście nie możemy upierać się przy utrzymywaniu systemu przeciwstawiającemu zysk ekologii. Czy możemy naprawić koncepcję usług ekosystemowych? W rzeczywistości niektóre programy uzasadnione koncepcją usług ekosystemowych zakończyły się sukcesem i nie powinniśmy lekceważyć tych sukcesów z powodów dogmatycznych. Rolnicy w Boliwii otrzymują wynagrodzenie za ochronę swoich zlewni rzek, a drwale za zaprzestanie zrębów zupełnych. Systemy handlu emisjami dla dwutlenku siarki ograniczyły kwaśne deszcze. Ucząc się na błędach (takich jak ponure wyniki handlu kredytami węglowymi) i odnosząc sukcesy, możemy opracować lepsze sposoby dostosowania pieniędzy do ekologii. Na przykład:
- Możemy wyeliminować ukryte dotacje, które powodują, że lokalne i ekologiczne praktyki są nieekonomiczne. Jest to z pewnością najważniejszy instrument, ponieważ tak wiele niezrównoważonych praktyk jest wykonalnych jedynie dzięki dotacjom publicznym. Na przykład dalekobieżne firmy przewozowe nie płacą za budowę i utrzymanie autostrad. Koszt ten ponosi społeczeństwo. Firmy naftowe nie ponoszą kosztów imperialnych wojen naftowych.
- Możemy wykorzystać systemy kwotowe, zielone podatki lub aukcje, aby ograniczyć wykorzystanie zasobów odnawialnych do ilości, która w zrównoważony sposób się odtwarza.
- Możemy zrobić to samo dla ograniczenia zanieczyszczania do poziomu, który przyroda może oczyścić.
- Możemy również płacić krajom takim jak Demokratyczna Republika Konga, Ekwador i Brazylia za zachowanie ich lasów deszczowych, ustalając tę kwotę na poziomie wystarczającym do zrekompensowania zysków, które w przeciwnym razie zostałyby uzyskane z likwidacji tych zasobów.
- Możemy płacić rolnikom za praktykowanie rolnictwa regeneracyjnego.
- Możemy anulować dług Trzeciego Świata, uznając, że znaczna jego część została poniesiona w celu wydobycia zasobów, których koszty środowiskowe nigdy nie zostały zrekompensowane.
Podstawową zasadą organizacyjną nie jest tu sumowanie logiki ekonomicznej. Chodzi o to, że ludzie i narody powinny być w stanie zarobić tyle samo pieniędzy na alternatywach dla wydobycia (po osiągnięciu zrównoważonego poziomu), co na samym wydobyciu. W przeciwnym razie hipokryzją jest mówienie: „Nie ścinaj tych drzew – ale zapłacę ci tylko, jeśli to zrobisz”. W końcu pieniądze są wyrazem tego, co społeczeństwo ceni. Ponieważ to, co cenimy, zmierza w kierunku ekologicznego uzdrawiania, musimy zmienić system gospodarczy, aby to odzwierciedlić.
Nie powinniśmy jednak udawać, że zachęty finansowe, które przeznaczamy na osiągnięcie pożądanych środowiskowo rezultatów, mogą naprawdę odzwierciedlać wartość ziemi, wody, różnorodności biologicznej, itp. Z pewnością dobrze jest dopasować pieniądze do ekologii, ale musimy to zrobić bez redukowania ekologii do pieniędzy, natury do towaru, nieskończoności do skończoności, sacrum do profanum, jakości do ilości i świata do stosu narzędzi. Oddzielenie bodźców finansowych od doktryny wartości pozwala nam stosować je elastycznie w indywidualnie dopasowanych przypadkach, w pełnym rozpoznaniu ich kontekstu społecznego.
Uniwersalny Dochód Podstawowy. Na pierwszy rzut oka pojęcie gwarantowanego dochodu dla wszystkich może raczej wydawać się promocją konsumpcji niż zrównoważonego rozwoju. W rzeczywistości może to uwolnić ludzi od obowiązkowego udziału w gospodarce wydobywczej, by służyli jako uzdrowiciele, artyści, pracownicy pokojowi i zarządcy ekologiczni.
Uniwersalny dochód podstawowy wzbudza ostrą krytykę z obydwu stron prawej i lewej. Prawica mówi, że bez konieczności zarabiania na życie większość ludzi przestałaby wnosić wkład w społeczeństwo. Kto jeździ autobusami, myje naczynia i sprząta toalety? Marksistowska lewica mówi, że UDP zachowuje podstawową strukturę kapitalizmu (prywatną własność środków produkcji) i w najlepszym razie stępia ostrze najgorszych efektów kapitalizmu.
Chociaż dokładne przedstawienie argumentów za i przeciw UDP wykracza daleko poza zakres tej książki, odpowiedź na wyżej wspomnianą krytykę posłuży do wyjaśnienia jego potencjału. Po pierwsze, kwestia „braku zachęty do pracy”. Wywodzi się ona ze szczególnej filozofii natury ludzkiej; a mianowicie, że ludzie kierują się racjonalnym interesem własnym i nie zdecydują się przyczynić do czegoś większego niż oni sami, chyba że zostaną przekupieni lub zmuszeni. Oznacza to, że ty, mój drogi czytelniku, z radością spędzisz życie na grze w tenisa i golfa, World of Warcraft i HBO, imprezowania i rozpusty, jeśli tylko będzie cię na to stać. Na szczęście zamiast tego musisz zarabiać na życie.
Obserwuję odwrotną prawidłowość. Ludzie mają nieodparte pragnienie znacznego przyczynienia się do dobrobytu społeczeństwa i planety, ale uniemożliwia im to presja zarabiania na życie. Albo muszą walczyć z systemem ekonomicznym, aby zrobić to, czego najbardziej potrzebuje teraz świat. Sugeruje to awarię naszego ustroju gospodarczego, który przecież powinien zachęcać właśnie do tych rzeczy, które służą światu. Zamiast tego zachęca do dominacji i podboju, do Wzrostu Ludzkości. Te cele jednak nie nadają już znaczenia i spełnienia większości ludzi, którzy im służą.
W pewnym sensie krytyka z prawej strony jest trafna. Społeczeństwo, jakie znamy, rozpadłoby się, gdybyśmy nie mogli już przekupywać i zmuszać ludzi do wykonywania poniżającej pracy. Na poziomie duszy praca przy wielkich finansach może być równie poniżająca, jak jazda autobusem wahadłowym – a może nawet bardziej poniżająca. W kontekście UDP korporacje i przedsiębiorcy mieliby silną motywację do projektowania satysfakcjonujących miejsc pracy, ponieważ nie byliby już w stanie liczyć na zdesperowanych ludzi gotowych zrobić praktycznie wszystko.
Jeśli chodzi o lewicową krytykę, można spojrzeć na UDP jako rzeczywiste przywrócenie dóbr publicznych do własności publicznej. Termin, którego użyłem w “Sacred Economics” dla UDP, to „dywidenda społeczna” – udział każdego człowieka w kolektywnym bogactwie świata, przyrodniczym i kulturowym, do którego żadna osoba nie ma więcej przypisanych praw niż ktokolwiek inny. Pogląd ten jest szczególnie przekonujący, jeśli UDP jest finansowany z opłat od zgromadzonego bogactwa (np. ujemne odsetki, georgistowskie podatki gruntowe*** itp.), które zasadniczo negują zyski dostępne dzięki zwykłemu posiadaniu zasobów.
Każda debata na temat kapitalizmu zależy od natury kapitału. Zarówno pieniądze, jak i własność istnieją zgodnie z konwencją. Są oparte na narracjach, systemach znaczeń i porozumieniach. Narracje można zmienić. Obecna narracja pieniądza jest nieodłączną częścią Opowieści o Wzroście Ludzkości; jest fundamentem systemu społecznego, który pożera świat, przekształca jakość w ilość, naturę w towar, glebę w pustynię, drzewa w kubiki, a wartości w wartość. Jest to system, który przeżuwa piękno i wypluwa pieniądze. Jest to nurt, przeciwko któremu płynie każdy środowiskowy problem. Zmiana tego nie jest drobnostką. Pieniądze, jakie znamy, przenikają nasze rozumienie tego, kim jesteśmy i co jest prawdziwe. To nie może się zmienić, chyba że wszystko się zmieni, a właśnie kiedy to się zmieni, wszystko inne się zmieni. Ci, którzy postrzegają kryzys klimatyczny jako zapowiedź masowej transformacji naszej cywilizacji, powinni zatem zrozumieć konieczność tej zmiany sięgającej poziomu pieniędzy.
Przypisy:
[3] Aby uzyskać więcej informacji na temat filozofii, ekonomii i polityki oporu wobec długów, przeczytaj mój artykuł „Nie jestem winien. Nie zapłacę”. W czasopiśmie TAK! (Eisenstein, 2015b).
[4] Negatywne odsetki mogą być jeszcze łatwiej zastosowane w walutach cyfrowych i mogą złagodzić ich nadmierne gromadzenie oraz spekulacje.
**Przyp. red. Książka “Sacred Economics” nie jest jeszcze przetłumaczona na język polski, są fragmenty i recenzje oraz angielska wersję pdf do ściągnięcia: http://sacred-economics.com/rozdzial-10-prawo-zwrotu/ https://stressfree.pl/swieta-ekonomia-od-podarunku-po-pieniadz/
***Przyp. red. Koncepcja “doskonałego podatku” szerzej wyjaśniona tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Podatek_od_warto%C5%9Bci_gruntu