Klimat – nowa opowieść
Chapters
Rozdział 7: Rewolucją jest miłość
Cały świat w nosorożcu
Kilka lat temu otrzymałem następujący e-mail od młodej kobiety, studentki prawa w elitarnej szkole:
“Nie płaczę często. Ale w tym tygodniu dwa razy płakałam. Z powodu nosorożców. Serce mi pęka, że wymierają. Aby poczuć się lepiej, staram się to intelektualizować. Mówię sobie, że bycie smutną z powodu nosorożców jest całkowicie irracjonalne. Dlaczego nie żałować skorupiaków bezpancerzowych (fairy shrimps), które są na skraju wyginięcia tutaj, w Południowej Kalifornii?
Mamy tyle powodów do smutku: na przykład strzelaniny policyjne. W tej chwili piszę notatkę o nadmiernym użyciu siły podczas aresztowania, a kiedy wpiszesz “nadmierne użycie siły” i “kryteria zwolnienia z zarzutów” w wyszukiwarkę Westlaw, pojawi się ponad 600 000 przypadków, które stanowią niewielką część incydentów związanych z brutalnym zachowaniem policji. Znacznie większa ilość pozostaje niezgłoszona lub nigdy nie trafia do sądu. Mamy w tym kraju epidemię przemocy policyjnej. Mogłabym być smutna z tego powodu. Tymczasem czytam o tych okropnych przypadkach ― prowokowanie, strzelanie, bicie, użycie gazu pieprzowego, długotrwałe obrażenia, łatwe unikanie konsekwencji karnych w przypadkach nadmiernego użycia siły – i nigdy nie płaczę.
A kiedy czytam o ostatnich, starzejących się, białych nosorożcach w ogrodach zoologicznych na całym świecie, rozpadam się na kawałki. Jak mogliśmy tak bardzo zawieść? I masz rację, Charles, tragedia polega na tym, że umiera biosfera ziemska (już dawno przestałam utożsamiać kryzys środowiskowy z globalnym ociepleniem i nienawidzę, gdy ludzie to robią).
Jest taki dzieciak w mojej klasie, który naprawdę działa mi na nerwy. Mówi irytujące rzeczy: „Uwielbiam oglądać zdjęcia lokali McDonald’s w innych krajach lub afrykańskich dzieci noszących buty Nike, ponieważ to oznacza nasze zwycięstwo. Nasza kultura jest nadrzędna”. Kiedy to wypowiedział, spojrzałam na niego wymownie. On wie, co myślę, ponieważ wielokrotnie o tym rozmawialiśmy, więc powiedział: „Nie mogę nic na to poradzić, jestem proamerykański”. A ja na to: „Jestem pro-biosferyczna”. Na co on: „Myślę, że powinniśmy trzymać tylko te zwierzęta, których potrzebujemy, aby przeżyć”. Byłam tak zszokowana tą głupotą, że odebrało mi mowę. Dosłownie nie mogłam z nim rozmawiać przez kilka minut. Nie chciałam z nim rozmawiać. Czułam mdłości. W końcu zareagowałam: „Nie sądzę, żeby to było możliwe”. A on odpowiedział: „Cóż, możemy spróbować”. Jakby to było warte próbowania. Wpadam w panikę, kiedy myślę: a co jeśli on ma rację? Co jeśli przyszłość zawiera tylko beton z krowami, świniami, kurczakami i ich gównem? Co zrobilibyśmy z całym tym gównem? (Wcześniej ten chłopak powiedział mi, że nigdy nie mógłby troszczyć się o zwierzę, że cierpienie zwierzęcia nie ma na niego wpływu).
Naprawdę staram się go nie wykluczać. Usiadłam obok niego w tym semestrze, ponieważ wiem, że dużo się w ten sposób nauczę. Staram się być dla niego miła, chociaż to, co mówi, powoduje u mnie mdłości. I nie patrzę na niego z miejsca moralnej wyższości. Próbuję zrozumieć to zachowanie, tego rodzaju myślenie, ponieważ jeśli go nie zrozumiem, nigdy nie będę w stanie znacząco kontrargumentować. To jest jednak wyzwanie. Czasami czuję, że moja wrodzona złośliwość wydobywa się na powierzchnię, ale wiem, że to tylko mechanizm obronny z mojej strony. Jakieś sugestie?
Najbardziej przerażający w tym dzieciaku jest jego stuprocentowy redukcjonizm węglowy. Uważa, że globalne ocieplenie stanowi zagrożenie i że powinniśmy coś z tym zrobić. Wolałbym klimatycznego denialistę z zamiłowaniem do zwierząt. Naprawdę uważam, że to by było o niebo lepsze.
Jest jeszcze coś oprócz żałoby. Żałobę potęguje to okropne poczucie bezradności. Mam wrażenie, że nie mam absolutnie żadnego wpływu na los nosorożca. I wiesz co? Jestem sumienną osobą. Cały ostatni semestr zaliczyłam na najwyższą ocenę… Jestem zdyscyplinowana i pracowita. Mimo to nie robię nic konkretnego”.
Podobnie jak ta młoda kobieta, nie wiem, dlaczego niektóre tragedie dotykają mnie bardziej, a inne mniej. Istnieje nieskończona ilość rzeczy, nad którymi można rozpaczać. Ponieważ nie możemy płakać nad każdą jedną, tworzymy emocjonalne tarcze tylko po to, aby normalnie funkcjonować. Od czasu do czasu coś przebija te tarcze, a wszystkie inne nieszczęśliwe tragedie podążają przez powstały wyłom. Czasami zatem pozorny drobiazg doprowadza mnie do łez lub bolesnego bólu: widok rodzica poniżającego dwuletnie dziecko. Albo może to być łamiąca serce niesprawiedliwość doświadczana przez niewinnych: dziecko porzucone w twoim kraju po deportacji jego rodziców. Może to być jeden pojedynczy brutalny incydent na milion innych, który dotknie cię do żywego. Każdy z nich reprezentuje wszystkie pozostałe. W rzeczywistości każdy zawiera resztę. Następnym razem, gdy udasz się na inną planetę i zobaczysz tam dzikie zwierzęta w klatkach, będziesz wiedział, że na tej planecie również umieszcza się starsze osoby w domach opieki. Świat, w którym ostatnie białe nosorożce starzeją się w ogrodach zoologicznych, jest także z konieczności światem uwięzień, wojny, rasizmu, ubóstwa i ekobójstwa. Niemożliwe jest istnienie jednego bez drugiego. Wszystkie są częścią tej samej diabelskiej matrycy.
Ponieważ każde z nich zawiera wszystkie pozostałe, kiedy opłakujemy jedno z nich, opłakujemy je wszystkie. Nie ma znaczenia, czy poruszają cię nosorożce czy brutalność policji. Wszystkie są wyrazem tej samej mitologii: opowieści o odrębnym i oddzielonym ja w zdesakralizowanym, oddzielonym świecie.
Jeśli weźmiecie za pewnik wszechświat składający się ze standardowych elementów składowych, pozbawiony cech jaźni, pozbawiony wrodzonej inteligencji lub woli ewolucyjnej, wówczas nasza samowola manipulowania naturą i materią nie będzie miała granic. Poza tymi wynikającymi z przewrotnych i niezamierzonych konsekwencji, które w zasadzie potrafimy coraz lepiej przewidywać i kontrolować za pomocą dostępnych danych i wiedzy technologicznej. Dlaczego więc nie trzymać tylko tych zwierząt, które są dla nas przydatne? W Narracji Oddzielenia jesteśmy zasadniczo niezwiązani z nosorożcami. To, co się z nimi dzieje, nie musi na nas wpływać, poza sferą tanich sentymentów.
To samo tyczy się biosfery, jak i nosorożców. W Narracji Oddzielenia to, co dzieje się z biosferą, nie musi na nas wpływać, chyba że jest to tymczasowa sprawa praktyczna w oczekiwaniu na technologię, która uniezależni nas od natury. To świat betonu i świńskiego gówna, którego perspektywa przeraża moją znajomą.
Oto dlaczego prawdziwe jest jej spostrzeżenie, że wolałaby kochającego zwierzęta denialistę od zimnego technokraty. Miłość narusza Narrację Oddzielenia. Miłość jest wyjściem poza siebie obejmującym inność, której dobro staje się częścią własnego ja. Uzdrowienie naszej planety nie przyjdzie bez miłości do naszej planety. Tak więc miłośnik zwierząt już jest na dobrej drodze.
Jeśli chcemy zmienić zdanie ludzi takich, jak wyżej opisany kolega z klasy, bezpośrednia debata nie zadziała. Nikt nie może logicznie przekonać kogoś do zakochania się. Możemy być w stanie przekonać ich do poparcia jednej polityki versus innej z przyczyn praktycznych, ale traktowanie planety jako narzędzia naszej użyteczności jest tym, co wpędziło nas w ten bałagan. Przypomina mi to „pragmatycznych” przeciwników wojen w Wietnamie czy w Iraku, którzy nie kwestionowali wojny jako narzędzia promowania amerykańskich interesów (ani nie kwestionowali koncepcji interesów amerykańskich), ale po prostu mówili, że ta konkretna wojna się nie sprawdziła. Drzwi do kontynuowania wojny pozostały otwarte. Podobnie, gdy mówimy: „Przestańmy używać paliw kopalnych, albo będzie po nas”, pozostawiając antropocentryczne argumenty jako nasz priorytet – niewiele nas wtedy obchodzą nosorożce. Czy będzie “po nas” jeśli wyginą? Prawdopodobnie nie. I tak podążamy w stronę świata betonu i gówna, może z kilkoma parkami dla naszej estetycznej przyjemności.
Dlaczego ten człowiek i miliony jemu podobnych są przyciągani przez Narrację o Oddzieleniu, która stara się wykorzystywać świat i nim manipulować? Może ma to coś wspólnego z tym, że on sam czuje się jak instrument, wykorzystywany i manipulowany. Jest w tej samej pozycji, w której chce umieścić zwierzęta i planetę. Brakuje mu prawdziwej suwerenności i pragnie poczucia kontroli. Ludzkość (jako pośrednik jaźni) trzymająca kontrolę nad rzeczywistością, wprawia go w dobre samopoczucie. Nie w tym sęk, żeby psychoanalizować biednego faceta, ale jeśli poważnie podchodzimy do zmiany przekonań napędzających ekobójstwo (zamiast czerpania satysfakcji psychicznej z wygrania dyskusji), ważne jest, aby zrozumieć doświadczenie życia z takimi przekonaniami. Ideologia i psychologia są nierozłączne.
Myślę, że ta młoda kobieta jest zatem na dobrej drodze, okazując mu życzliwość i jednocześnie nie pozwalając się zdominować. W porządku świata wygrany-przegrany nikt nie będzie się starał służyć twoim interesom, chyba że go zdominujesz, zmusisz lub mu zapłacisz. W tym świecie skrajności nie ma miłości, prawdziwej dobroci, hojności, czyli wartości, które nie służą do zdobywania więcej i więcej. Dlatego niewymuszona życzliwość i hojność mają moc rozbrajania Opowieści o Oddzieleniu.
Uprzejmość, jaką moja przyjaciółka okazuje swojemu koledze z klasy i chęć zrozumienia jego doświadczenia rzeczywistości przekładają się na poziom systemów i polityki. Jaka jest narracja naszych przeciwników; sprawców, których chcemy obwiniać? Jakie doświadczenie życiowe przyciąga ich do tej narracje? Na jakie ukryte sposoby ta narracja żyje w nas samych? Kiedy zrozumiemy, jak to jest być nimi, będziemy znacznie bardziej zdolni do rozbrojenia narracyjnej maszyny niszczącej świat. To się nazywa empatia. Nie zastępuje strategii i działania. Oświetla nowe strategie i sprawia, że działanie jest bardziej skuteczne, ponieważ możemy kierować je ku głębokim przyczynom, a nie w nieskończoność walczyć z objawami.
Jak to jest być nosorożcem? Policjantem? Dyrektorem korporacji, terrorystą, zabójcą? Jak to jest być rzeką? Te pytania powstają naturalnie w Opowieści o Współistnieniu, która utrzymuje nas jako współzależnych na każdym poziomie, nawet na poziomie podstawowej egzystencji. Nie są to zwykłe pytania psychologiczne; są to także kwestie gospodarcze i polityczne, ponieważ to te systemy generują większość naszego doświadczenia życiowego.
Soczewka współistnienia również łagodzi bezradność, o której ta kobieta mówi na końcu swojego e-maila. Nawet jeśli światowy kryzys zawiera w sobie wszystkie inne kryzysy, tworząc razem „piekielną matrycę”, to samo dotyczy naszych reakcji. Odpowiedź na jedno oznacza odpowiedzenie wszystkim. Wyobrażam sobie rozmowę z nosorożcem w klatce. Pyta mnie: „Co robiłeś ze swoim życiem, kiedy wymierałem?”. Jeśli mu odpowiem: „Pracowałem nad ocaleniem raf koralowych” lub „Pomagałem powstrzymać marynarkę wojenną przed używaniem sonarów ogłuszających wieloryby” lub „Spędziłem życie, próbując uwolnić ludzkość od pułapki kary śmierci”, wtedy nosorożec będzie zadowolony, podobnie jak ja. Obaj wiemy, że w jakiś sposób wszystkie te wysiłki służą również nosorożcom. Mogę spojrzeć mu w oczy bez wstydu.
To właśnie coś, czego brakuje całemu spektrum zagadnień dotyczących zmian klimatu, począwszy od sceptycyzmu aż po katastrofizm. Świat, w którym niemowlęta są oddzielane od matek zaraz po urodzeniu; w którym dzieciom podaje się leki, żeby były skupione w szkole; w którym osuszamy bagna i odprowadzamy tam toksyczne odpady; w którym szerzy się handel ludźmi; w którym zwierzęta są zamknięte w ciasnych boksach; w którym kara jest mylona ze sprawiedliwością; w którym bogactwo koncentruje się w coraz mniejszej liczbie rąk i w którym ludzie nienawidzą się nawzajem ze względu na kolor skóry, jest z konieczności światem eskalującej zmiany klimatu. I to nie są tylko oznaki, to są przyczyny. Oznacza to, że ktoś pracujący nad zakończeniem systemu kar kryminalnych również pomaga leczyć klimat. Związek przyczynowy między kryminalizacją a klimatem prawdopodobnie nie jest dla nas zrozumiały, ale w jakiś sposób zjawiska te są sobie sojusznikami. Tylko w światopoglądzie oddzielenia prowadzącym do redukcjonizmu węglowego możemy myśleć, że zmiany klimatu są oddzielne w stosunku do wszystkiego wyżej wymienionego.
W Narracji o Współistnieniu to, co dzieje się z jedną rzeczą, dzieje się w jakiś sposób ze wszystkimi innymi. Zatem mamy wolność do tego, aby kierować się naszą pasją, naszą troską i naszymi talentami, bez względu na to, czy potrzeba, która je wzywa, wydaje się duża czy mała, kluczowa czy niewidoczna. Ponieważ każdy element zawiera w sobie wszystko, możemy być spokojni w naszej gorliwości i cierpliwi w naszej pilnej potrzebie.