Klimat – nowa opowieść
Chapters
Rozdział 11 – Sercowa sprawa
Pomost do Żyjącego Świata
Będąc świadomym głębi oczekującej nas inicjacji, jak mamy pójść dalej, zamieniając teorię w praktykę? Bez pomostu między światem metafizycznym a rzeczywistością sprowadzamy Opowieść o Współistnieniu do filozoficznych dywagacji.
Taki pomost musi połączyć ogromną przepaść. Pojęcia takie jak „głos ziemi” wydają się być przecież niedorzeczne w kontekście bieżących rozmów na temat polityki publicznej.
Po jednej stronie przepaści znajdują się rozwiązania niezbędne do szybkiego uzdrowienia Ziemi. Będąc w tym miejscu, odczuwa się ogromną nadzieję. Na początku tego roku odwiedziłem Occidental Arts & Ecology Center, kierowane przez genialnego i gadatliwego Brocka Dolmana. Zobaczyłem tam na własne oczy praktyki, które mogą szybko odwrócić bieg globalnej zagłady ekologicznej. Wielopiętrowe agroleśnictwo, reintrodukcja rodzimych gatunków, systemy retencji wody, toalety kompostowe – to nie są tylko oderwane od rzeczywistości fantazje. To wszystko istnieje naprawdę, na wyciągnięcie ręki. Będąc tam, wiedziałem, że to, co podpowiada mi moje serce – że jest możliwy piękniejszy świat – ma wiarygodne pokrycie w rzeczywistości.
Po drugiej stronie przepaści znajdują się natomiast dominujące praktyki, zasady i poglądy. Kiedy jestem w Occidental Arts & Ecology Center i wsłuchuję się w wypowiedzi Brocka, który ma sporą wiedzę i inteligencję, piękniejszy świat wydaje mi się prawdziwy i pewny. Jednak, koniec końców, to miejsce to skrajny margines. Zasady permakultury praktykowane tu od trzydziestu lat, są jak jedno mrugnięcie okiem dla Ministerstwa Rolnictwa. Budżet tego miejsca jest mniejszy niż 0,001% budżetu kompleksu rolniczo-przemysłowego. Jak staram się dowieść w tej książce, większość postępowych rozwiązań, które są w naszym zasięgu – jak np. komercyjne rolnictwo ekologiczne i energia odnawialna – jest nadal głęboko konwencjonalna, pełna przekonań i praktyk, które przyczyniają się jedynie do pogłębienia problemu.
Niemniej jednak, przepaść między tymi dwoma światami kurczy się dzięki ruchowi „płyt tektonicznych” naszej cywilizacji – tj. dzięki mitom, wartościom moralnym i podświadomym umowom społecznym. W miarę przesuwania się owych płyt, dotychczas nierealistyczne propozycje stają się coraz bardziej możliwe do wykonania. Owszem, rozwiązania, które przytoczę w tym rozdziale, w obecnym momencie wydają się nader utopijne. Mimo to podam je tutaj, z trzech powodów. Po pierwsze, jako kolektywny umysł jesteśmy gotowi, by przejść od „skrajnego marginesu” trochę bliżej w stronę centrum; gotowi wypełnić tę pustkę polityczną, która jest następstwem kryzysu czy katastrofy. Po wtóre, wiele z tych rozwiązań nie wymaga wcale szerokiego konsensusu społecznego bądź poparcia instytucjonalnego i może być stosowane na mniejszą skalę przez innowatorów, filantropów i posiadaczy ziemi. Po trzecie, mniejsza zmiana nie zadziała. Po co trzymać się tak kurczowo paradygmatu „wykonalności”, jeśli jest on tak ograniczony, że wręcz równoznaczny z brakiem zmiany?
Oto niektóre z zasad i zmian, które należy wprowadzić w ciągu kilku następnych dekad, jeśli chcemy zmienić kurs i przejść w stronę żyjącego, a nie betonowego świata, który opisuję w rozdziale 7. Większość zasad jednoznacznie wynika z kwestii poruszanych w tej książce. Na koniec zostawię dwie z nich, które wymagają dodatkowego wyjaśnienia, by zrozumieć dlaczego są tak ważne dla uzdrowienia planety. Pomijam ponadto takie ważne reformy jak zakończenie ery masowego więziennictwa lub wdrożenie powszechnego dochodu podstawowego, które to przynoszą jedynie pośrednie (choć skuteczne) długoterminowe korzyści ekologiczne.
- Promocja regeneracji gruntów jako nowa główna kategoria filantropii: finansowanie pokazowych projektów, łączenie młodych rolników z ziemią oraz pomoc gospodarstwom w przejściu na rozwiązania regeneracyjne. Zapewnienie dofinansowań publicznych i wsparcia rządowego na rzecz tych przekształceń oraz jednoczesne odchodzenie od dotacji rolnych dla upraw konwencjonalnych.
- Ustanowienie globalnego moratorium na pozyskiwanie drewna, wydobycie, wiercenie i “rozwój” wszystkich pozostałych pierwotnych lasów, mokradeł i innych ekosystemów.
- Rozszerzanie obszarów chronionych w ostojach i innych rezerwatach dzikiej przyrody. Tam, gdzie to możliwe, włączenie lokalnych oraz rdzennych mieszkańców w działania ochronne oraz dostosowanie źródeł ich utrzymania do dobrobytu ekologicznego.
- Ustanowienie nowych rezerwatów morskich i oceanicznych i powiększenie tych już istniejących oraz docelowo włączenie 1/3-1/2 wszystkich oceanów, ujść rzek i linii brzegowych do terenów chronionych kierujących się zasadami: brak wydobycia/ brak odwiertów/ brak wykorzystania.
- W pozostałych wodach ustanowienie surowego zakazu używania sieci dryfujących i trałowania dennego.
- Zakaz użycia jednorazowych toreb plastikowych na zakupy. Wycofanie plastikowych pojemników na napoje na rzecz butelek wielokrotnego użytku.
- Reforma Banku Światowego, tak aby służył on ekologicznemu uzdrawianiu nie zaś rozwojowi. Jako pierwszy krok – ustanowienie lasów deszczowych w dolinach Amazonki i Konga skarbem światowym. Następnie wykupienie długów zewnętrznych tych krajów, na których terenie rosną lasy deszczowe oraz umorzenie długu w wysokości odpowiadającej potencjalnemu dochodowi z zakazanego pozysku drewna, wydobycia i odwiertów na tych obszarach.
- Promowanie projektów dotyczących zadrzewiania i zalesiania na całym świecie, z naciskiem na promowanie ekologicznych gatunków rodzimych.
- Ustanowienie „eko-korpusu” w celu zaradzenia bezrobociu młodzieży i przywrócenia dobrobytu ekologicznego poprzez sadzenie drzew, budowanie obiektów retencyjnych na gruntach publicznych, rozbiórkę zapór itp.
- Zmiana kodeksu budowlanego, kodeksu sanitarnego i przepisów dotyczących zagospodarowania przestrzennego w taki sposób, aby umożliwić zabudowę o większej gęstości, budowę małych domów mobilnych (tiny houses), toalet kompostowych, oczyszczalni ścieków z akwakultury itp. Zlikwidowanie wszystkich umów dotyczących użytkowania gruntów, które zakazują tworzenia ogrodów warzywnych.
- Reintrodukcja i ochrona gatunków kluczowych, takich jak np. bobry, wilki i kuguary w Ameryce Północnej.
- Realizowanie projektów rekultywacji wody na całym świecie poprzez krajobrazy retencyjne (water retention landscapes) – mokradła, stawy, tymczasowe zapory wodne itp. Wypas regeneracyjny i ogrodnictwo oraz strategiczne usuwanie tam, kanałów i grobli.
- Przywrócenie lokalnego systemu żywnościowego i promocja lokalnych rozwiązań ekonomicznych poprzez unieważnienie traktatów o wolnym handlu oraz zastąpienie ich traktatami o sprawiedliwym handlu, które chronią lokalną suwerenność gospodarczą.
- Ustanowienie na drodze umów międzynarodowych systemu finansowego o ujemnym oprocentowaniu w celu nałożenia opłat za płynność rezerw bankowych, a także wprowadzenie dodatkowych środków, takich jak geolibertariańskie podatki gruntowe i inne podatki antyspekulacyjne.
- Wprowadzenie podatku od zanieczyszczenia powietrza, tak aby firmy wliczyły społeczne i ekologiczne koszty odpadów toksycznych, odpadów radioaktywnych, zanieczyszczenia powietrza i wody.
- Nakaz utworzenia systemu kaucji dla większości wytwarzanych towarów, aby producenci mieli motywację do tworzenia trwałych, nadających się do naprawy produktów z materiałów łatwo odzyskiwalnych.
- Rezygnacja z pestycydów. W konwencjonalnej narracji klimatycznej pestycydy są właściwie nieistotne dla losu biosfery. Ale nie w narracji o żywej planecie.
W rozdziale 3 wspominałem o trwającym obecnie „holokauście owadów”. Nie używam tego terminu pochopnie. Od Europy po Australię i obie Ameryki, ogólna biomasa owadów gwałtownie spada. Wielu naukowców przypisuje to zjawisko rosnącemu zastosowaniu insektycydów w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat. Szczególnie niepokojące jest użycie owianych złą sławą neonikotynoidów, które są obecnie najczęściej stosowanymi środkami owadobójczymi. Te substancje chemiczne mają długi okres połowicznego rozpadu i przenikają do środowiska, odkładając się w nektarze i pyłku roślinnym, a także w wodach gruntowych i glebie.
Poza pszczołami miodnymi i innymi zapylaczami nie ma bezpośredniego dowodu na to, że neonikotynoidy są odpowiedzialne za „holokaust owadów”, który na niektórych obszarach dotyka aż do 90% owadów (pod względem spadku ogólnej biomasy). Ten brak dowodów nie jest zbyt zaskakujący, jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość badań finansują te same firmy, które produkują środki owadobójcze. Ponadto, obecne metody badawcze mają na celu identyfikację zjawisk jednoprzyczynowych, podczas gdy spadek liczby owadów jest prawdopodobnie spowodowany wieloma czynnikami, które działają na zasadzie synergii. Są to m.in. niszczenie siedlisk, degradacja gleby, susza oraz różne formy zanieczyszczenia chemicznego. Jednak dla owadów insektycydy są z pewnością gwoździem do trumny.
Owady są kluczową częścią prawie wszystkich łańcuchów pokarmowych, a także odgrywają kluczową rolę w cyklach życia roślin. Niezliczone przykłady symbiozy między owadami i grzybami, bakteriami, robakami, roślinami i kręgowcami podtrzymują sieć życia. Pestycydy nie tylko wpływają szkodliwie na owady, ale także wyrządzają krzywdę bezpośrednio wszystkim tym istotom. Oprócz neonikotynoidów, innym obecnie znanym pestycydem jest herbicyd glifosat, który oddziałuje na środowisko w sposób znacznie wykraczający poza czas i miejsce jego stosowania.
Przeprowadziliśmy w zasadzie eksperyment trwający osiemdziesiąt lat, aby przekonać się, co stanie się z biosferą, kiedy będziemy bez przerwy ładować w nią truciznę. Życie jest wytrzymałe, więc efekty początkowo były trudne do zauważenia, jednak osiągnęły w końcu punkt krytyczny.
Odejście od pestycydów pociąga za sobą całkowite odprzemysłowienie rolnictwa, a w szczególności odejście od monokultury. Ta przemiana nie nastąpi z dnia na dzień, ale musi rozpocząć się już teraz i to na masową skalę. Natomiast możemy w ciągu jednego dnia wprowadzić całkowity zakaz stosowania pestycydów do celów pozarolniczych, tj. chemikaliów używanych do trawników, środków owadobójczych stosowanych w ogrodach, glifosatu używanego w parkach miejskich itp. Poza niszczeniem lasów i mokradeł, pestycydy są być może najpilniejszym problemem ekologicznym, z jakim przyszło nam się zetknąć. Wyginięcie owadów to nie przelewki. Owady są życiem w jego najprostszej postaci. Są podstawowymi tkankami żywego ciała naszej planety. Jeśli chcemy żyjącej planety (a to oznacza m.in zdrowy klimat), musimy usłyszeć przesłanie, jakie niesie za sobą wymieranie owadów i zrobić coś z tym już teraz.
- Demilitaryzacja społeczeństwa.
Jak mówi przysłowie, nikt nie może dwóm panom służyć. Kiedy dana osoba lub społeczeństwo służy dwóm sprzecznym celom, ostatecznie sprzeczność ta wyjdzie na jaw, czy to w postaci stanięcia przed koniecznością wyboru, znalezienia się na rozstaju dróg czy też “testu sprawdzającego”.
Jakiemu nadrzędnemu celowi służy wojsko? Tradycyjnie interesowi państwowemu i narodowemu; dziś może bardziej interesom kapitału ponadnarodowego. Na głębszym poziomie służy paradygmatowi siłowej dominacji. Demilitaryzacja jest zatem niezbędnym wskaźnikiem i znakiem cywilizacyjnej zmiany priorytetów. Na wojnie kwestią najbardziej priorytetową jest pokonanie wroga – wszystko inne można poświęcić. Państwo w stanie wojny nie pozwoli na to, aby względy środowiskowe przeszkodziły w bombardowaniu szybów naftowych, rurociągów, fabryk itp. Siły powietrzne nie ograniczą bombardowań po to, by oszczędzić paliwa kopalne. Wojsko nie ograniczy stosowania amunicji wytworzonej ze zubożonego uranu z obawy przed skażeniem wód gruntowych. Służy ono innemu panu, coś innego jest priorytetem.
Kryzys środowiskowy zachęca nas do zmiany naszych priorytetów i postawienia kwestii uzdrowienia ziemi na pierwszym planie. Zachęca do tego, by ekologiczno-społeczne uzdrowienie uczynić podstawowym parametrem warunkującym każdą decyzję polityczną. Umysł wojskowy natomiast stawia na pierwszym miejscu pokonanie wroga. Mówiąc bardziej konkretnie, wojsko pochłania ogromne ilości energii, materiałów, pieniędzy i ludzkich talentów. Dziesiątki tysięcy najlepszych naukowców i inżynierów poświęcają swoje życie na rozwój broni. Miliony zdrowych, zdolnych, idealistycznie nastawionych młodych ludzi idą do wojska. Co więcej, pieniądze zmarnowane na broń byłyby wystarczające, by sfinansować prawdopodobnie wszystkie pozostałe propozycje zaprezentowane w tej książce.
Armia odzwierciedla ogromny wysiłek ludzkości, by osiągnąć cel – dobrobyt i postęp poprzez dominację – który sam w sobie wynika z Opowieści o Oddzieleniu. Demilitaryzacja zwiastuje głęboką zmianę priorytetów oraz leżącej u ich podstaw historii.
Tak jak w życiu osobistym, każda zmiana mentalności wymaga konkretnych działań, aby jawić się i stać się prawdziwa. Demilitaryzacja – zamykanie baz, przerabianie fabryk produkujących broń, przekwalifikowywanie żołnierzy itp. – jest zbiorowym rytuałem demonstrującym zbiorowemu umysłowi, że wszystko stało się inne.
Nie będę tutaj wyliczać, jaka ilość zasobów i energii zostałaby uwolniona, gdyby dokonała się demilitaryzacja. Zamiast tego odwołam się po prostu do twojej intuicji i powiem ci, że stoimy na rozstaju dróg. Wojna czy pokój? Miłość czy strach? Dominacja czy służba? Nie uzdrowimy prawdziwie ziemi, jeśli zachowamy rozbudowane struktury wojskowo-przemysłowe. Jeśli chcemy żyć w piękniejszym świecie, będziemy musieli zmienić podejście “biznes jak zwykle” (business as usual). Cóż może być bardziej istotnego do zmiany w pierwszej kolejności niż demilitaryzacja?
Zwróć uwagę, że nie uwzględniłem podatku węglowego wśród moich postulatów. Powody ku temu są następujące: (1) znaczne ograniczenie zużycia paliw kopalnych siłą rzeczy będzie następstwem utworzenia nowych wielkich rezerwatów morskich i stref ochrony lasów, a także wprowadzenia różnych podatków od zanieczyszczeń i wdrożenia projektów odnowy dorzeczy wodnych; (2) rolnictwo regeneracyjne i ponowne zalesianie spowodują większą sekwestrację węgla; (3) podatki od emisji dwutlenku węgla wywołują odwrotny efekt – zachęcają do takich rzeczy jak np. budowa wielkich hydroelektrowni lub plantacji roślin używanych na biopaliwa, które niszczą ekosystemy. Starałem się ukazać w tej książce, że chociaż wysoki poziom gazów cieplarnianych powoduje skrajne warunki w już zagrożonej biosferze, głównym problemem pozostaje wciąż zubożenie życia i degradacja obiegu wody. Nawet jeśli się mylę, środki, które opisałem, doprowadzą do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla, nie czyniąc węgla podstawowym tematem, na którym się skupiamy.
Środki te są ambitniejsze niż zwykłe przejście na energię neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla. Chciałem napisać, że zmiana ta „nie wydarzy się z dnia na dzień”, ale może nie trzymajmy się tak kurczowo naszych oczekiwań. Proces zmian często obejmuje długie okresy pozornego zastoju, podczas których niewidoczne podskórne struktury przesuwają się, nawet gdy to co na powierzchni wydaje się mocniejsze i bardziej trwałe niż kiedykolwiek. W rzeczywistości są podobne budynkom nadgryzionym przez termity, które mogą się zawalić z dnia na dzień.
Mimo to wiele zmian ma sens tylko z perspektywy nowej opowieści. Będą potrzebowały trochę czasu na wykiełkowanie, zakwitnięcie i wydanie plonów. Popieram pilną potrzebę działania, ale obok tej pilnej potrzeby musi pojawić się także cierpliwość do tworzenia rzeczy, które rozwijają się przez wiele pokoleń. Musimy wykonać pewne działania, które przyniosą natychmiastowe rezultaty (wiele z nich wymieniono powyżej), ale musimy także pamiętać o tych, które rodzą się powoli. Które z nich wybierasz? Czy jesteś podekscytowany myślą o zorganizowaniu lokalnej kampanii przeciwko użyciu plastikowych toreb lub na rzecz utworzenia rezerwatu morskiego? Chcesz zatrzymać budowę rurociągu lub protestować przeciwko szczelinowaniu hydraulicznemu? A może twoim powołaniem jest coś, na co potrzeba pokoleń, by przyniosło wymierne korzyści ekologiczne? Może jest to praca z osobami, które przeżyły traumę? A może pomoc uchodźcom? Holistyczna opieka okołoporodowa? Praca z trudną młodzieżą? Wychowanie dzieci, które wchodzą w dorosłość z nieco mniejszą traumą niż ty? To wszystko są rzeczy, które wzbogacają podłoże kulturowe, na którym mogą wyrosnąć nowe paradygmaty i rozwiązania. Co więcej, chociaż nie ma wyraźnego, krótkoterminowego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy nimi a, powiedzmy, odnową dorzeczy lub ochroną lasów deszczowych, jakaś część mnie wie, że są one nieodzowne. Są deklaracją, w jakim świecie chcemy żyć, są modlitwą zbliżającą nas do żyjącego świata.
Wszystkie opisane przeze mnie zasady i praktyki są aktualnie w zasięgu ręki. Wizja Zielonego Świata nie jest ani fantazją, ani realnością. Jest możliwością. Wymaga od każdego z nas, byśmy służyli światu w wyjątkowy dla nas sposób, i to nieracjonalnie i bez gwarancji powodzenia. Domaga się, abyśmy zaufali naszej intuicji, że zdrowy, bardziej zielony i piękniejszy świat jest naprawdę możliwy. Mam nadzieję, że ta książka wzmocniła twoje powołanie i przywróciła wiarę w tę możliwość.