Klimat – nowa opowieść
Chapters
Rozdział 8: Regeneracja
Głodnych nakarmić
Mam nadzieję, że powyższe opisy gospodarstw regeneracyjnych podważają pogląd, że rolnictwo przemysłowe jest potrzebne do wyżywienia głodujących na Ziemi. Jest ono nie tylko niezrównoważone w perspektywie długoterminowej, ale nawet w krótkim okresie nie przewyższa rolnictwa ekologicznego. Jednakże trudno uzyskać ilościowy dowód na to twierdzenie. Większość gospodarstw regeneracyjnych nie musi zwiększać wydajności pozyskiwania żywności w przeliczeniu na akr czy hektar.
Niektórzy czytelnicy mogą zaprotestować, że badania naukowe zwykle pokazują, że plony upraw ekologicznych są mniejsze niż plony konwencjonalne. Tutaj musimy spojrzeć na to, co te badania przyjmują za pewnik. Wysokie plony małych gospodarstw o zróżnicowanej produkcji są trudne do zmierzenia, ponieważ zazwyczaj produkują wiele upraw, które mogą nie trafić na rynki towarowe, ale zamiast tego są konsumowane lokalnie, za pośrednictwem kooperatyw żywnościowych lub rynków rolniczych, czasami nawet poza gospodarką pieniężną. Co więcej, tradycyjne formy rolnictwa często wykorzystują polikulturę i międzyplony. Tak więc, podczas gdy organiczne pole kukurydzy da mniej zbiorów kukurydzy od pola GMO, co z całkowitą wydajnością tego obszaru, na którym rosną również fasola i kabaczek, a patrolują go kurczęta z wolnego wybiegu zjadające robaki? A co, gdy uszkodzone przez owady owoce i warzywa karmią świnie lub inne zwierzęta gospodarskie?
Optymalne wyniki pochodzą z długiego, nawet wielopokoleniowego doświadczenia, stosowanego w intymnych relacjach z każdym gospodarstwem. Porównywanie rolnictwa ekologicznego i konwencjonalnego często wykorzystuje gospodarstwa ekologiczne niedawno przekształcone z przemysłowych monokultur; rzadko bierze pod uwagę najbardziej rozwinięte gospodarstwa, w których gleba, wiedza i praktyki były gromadzone przez dziesięciolecia.
Zapytałem mojego brata, rolnika uprawiającego ekologiczne warzywa na 120 akrach, co by trzeba zrobić, aby zmaksymalizować produkcję żywności w sposób ekologicznie zrównoważony. (Obecnie uprawia tylko około jednej dziesiątej tej ziemi.) W swój typowy lakoniczny sposób odpowiedział: „Trzeba około dwustu ludzi”. Mógłby przekształcić lasy (poważnie zdegradowane przez 150 lat wielokrotnego pozyskiwania drewna) w agroleśnictwo; mógłby stworzyć stawy retencyjne i zacząć hodować ryby; mógłby posiać rośliny wieloletnie i zacząć stosować uprawy bezorkowe; mógłby rozpocząć wypas rotacyjny na pastwisku; mógłby prowadzić kompostowanie biogazu w celu wytworzenia ciepła i elektryczności… mógłby wyprodukować dwadzieścia razy więcej żywności niż obecnie. Ale nie ma dwustu ludzi niezbędnych do realizacji tych wszystkich rzeczy; w zależności od sezonu ma od jednego do dziesięciu pracowników. Więc jego działanie opiera się na generowaniu wysokiej wydajności na jednostkę pracy, a nie na jednostkę ziemi.
To może wyjaśniać, dlaczego na całym świecie małe gospodarstwa znacznie przewyższają duże gospodarstwa pod względem wydajności. To zjawisko po raz pierwszy zaobserwowane przez laureata Nobla – ekonomistę Amartyę Sen w 1962 roku, zostało potwierdzone przez liczne badania w wielu krajach. Najbardziej znane ostatnie badanie dotyczyło małych gospodarstw w Turcji, która nadal ma silną bazę tradycyjnego rolnictwa chłopskiego. [13]
Małe gospodarstwa produkują tam 20 razy więcej niż duże gospodarstwa, pomimo (lub z powodu?) ich wolniejszego przyjmowania nowoczesnych metod. Narracja nowoczesnego rolnictwa dotycząca wyżywienia świata jest jednak tak silna, że OECD stwierdziła, że „powstrzymanie rozdrobnienia gruntów” w Turcji „i skonsolidowanie bardzo rozdrobnionych gruntów jest niezbędne do zwiększenia wydajności rolnictwa”. [14]
Oczywiście małe gospodarstwa mogą być tak samo destrukcyjne ekologicznie, jak duże, ale na ogół najgorsze nadużycia zdarzają się na skalę przemysłową. Mali rolnicy są znacznie lepiej przygotowani do bliskiego, opiekuńczego związku ze swoją ziemią, odczytywania jej znaków i elastycznego reagowania.
W przenośni i dosłownie musimy wrócić na ziemię. Niestety, polityka Stanów Zjednoczonych zachęca do czegoś przeciwnego, agresywnie przepychając interesy dużych agrobiznesów na całym świecie. Na szczęście wiele krajów, miejscowości i rolników oparło się temu naporowi. W szczególności Francja, Niemcy, Wenezuela i Rosja zakazały uprawy roślin zmodyfikowanych genetycznie; Rosja zakazała również ich importu w ramach ogólnokrajowego przejścia na rolnictwo ekologiczne. Chodzi o coś więcej niż GMO; to dotyczy całego modelu rolnictwa przemysłowego.
Czy praktyczne jest przejście na radykalnie inny model rolnictwa, aby uniknąć katastrofy ekologicznej? Moja koleżanka Marie Goodwin uczestniczyła w spotkaniu Regionalnej Komisji Planowania Terenu Doliny Delaware na temat bezpieczeństwa żywnościowego i gruntów ornych w metropolitalnym regionie Filadelfii. Prezentacja przewodniczącego pokazała, że ilość gruntów rolnych w regionie jest znacznie mniejsza niż ta wymagana do wyżywienia tak wielu ludzi, gdyby doszło do załamania globalnego systemu żywnościowego. Marie wskazała, że jeśli weźmie się pod uwagę trawniki, będzie wystarczająco dużo ziemi, aby wyżywić wszystkich. Urzędniczka zlekceważyła ten argument: „To niemożliwe”, powiedziała. „Nigdy nie moglibyśmy zmusić ludzi do uprawy wystarczającej ilości jedzenia blisko domu, aby coś zmienić”.
Marie podkreśliła, że w Stanach Zjednoczonych podczas II wojny światowej „ogrody zwycięstwa” na terenach miejskich zapewniały 40% wszystkich warzyw uprawianych w tym okresie: 9–10 milionów ton. Jeszcze większy odsetek uzyskiwano w Wielkiej Brytanii. To pokazuje, w jaki sposób nasze wyobrażenia o tym, co jest możliwe lub realistyczne, zależy od kulturowych ograniczeń percepcji. Postrzeganie kultury może się zmieniać, musi się zmieniać i zmienia się. Jeśli przez „realizm” rozumiemy „zachowawczość”, to będziemy musieli przestać być tak „realistyczni”.
Biorąc pod uwagę kurs donikąd, na którym dzisiaj jesteśmy, słowo „realistyczne” w rzeczywistości oznacza „fatalistyczne”. Znowu zacytuję Eileen Crist:
W fatalistycznym myśleniu dalszy bieg cywilizacji przemysłowo-konsumenckiej wydaje się ograniczony do torów, których ludzkość nie może porzucić bez wykolejenia; implikuje się, że chociaż specyfika przyszłości może nam umknąć, w ogólnym zarysie (na dobre lub na złe) będzie podążać w ustalonym, mniej więcej tym samym kierunku. Fatalizm projektuje bieg historii ludzkości (i jednocześnie historii naturalnej) jako nieuchronną ewolucję obecnych trendów. Z powodu bezwładności, jaką wykazują masowe siły, z fatalistycznego punktu widzenia, obecne wzorce globalnej ekspansji gospodarczej, wzrostu konsumpcji, wzrostu populacji, przekształcania i eksploatacji ziemi, zabijania dzikiej przyrody, wymierania gatunków, skażenia chemicznego, wyczerpania oceanów, i tak dalej, po prostu będą się dalej rozwijać. [15]
Aby mogło nastąpić znaczące uzdrowienie na tej planecie, „niemożliwości”, takie jak wzrost liczby ludzi uprawiających żywność, nie mogą pozostać niemożliwe. Rzeczywiście mówimy tu o całkowitej transformacji cywilizacyjnej.
Tak, będzie to wymagać poświęcenia więcej czasu na produkcję żywności w przeliczeniu na jednego mieszkańca, aby wyżywić się i uzdrawiać ziemię w tym samym czasie. Może to wymagać powszechnego zakładania ogrodów przydomowych i polityki rządu, która do tego zachęci. Może to wymagać zaangażowania 10% lub 20% populacji w rolnictwo, a nie 1%. W czasach rosnącego globalnego bezrobocia nie powinno to stanowić problemu.
Model dalszego rozwoju można znaleźć w Rosji. W 2003 r. Rosja ogłosiła ustawę o prywatnych działkach ogrodniczych, która uprawniała każdego obywatela do wolnej od podatku prywatnej działki obejmującej kilka akrów ziemi pod ogrodnictwo lub rekreację oraz przyspieszyła ruch budowania daczy i powstawania ekowiosek. W 2016 r. małe działki zapewniały już prawie połowę rosyjskiej żywności. [16] Jednak w wielu krajach rozwiniętych przepisy rolne, przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego, kodeksy budowlane itp. utrudniają, a nawet uniemożliwiają ekologiczne gospodarowanie, szczególnie dla małoobszarowych rolników. Na przykład w Ameryce obawy dotyczące bezpieczeństwa żywności doprowadziły do zakazu łączenia zwierząt gospodarskich i upraw. Nigdy więcej kaczek jedzących ślimaki lub kur kontrolujących ilość owadów. Nigdy więcej psów chroniących pola przed świstakami i jeleniami. Trzymanie się skomplikowanych przepisów, które zostały stworzone w celu powstrzymania nieodpowiedzialnego zachowania dużych producentów, może być nadmiernie czasochłonne i kosztowne dla małego rolnika, który nie zatrudnia prawników czy księgowych do zajmowania się formalnościami. Regulacje są tworzone dla – i w dużej mierze przez – dużych producentów. Nowo proponowane przepisy wymagają dokumentacji z każdego przemieszczania żywego inwentarza. Nie stanowi to problemu w przypadku uwięzienia tysięcy świń i kurczaków w przemysłowych hodowlach, które tylko okazjonalnie są przemieszczane masowo. Małe gospodarstwo ekologiczne nie jest w stanie spełnić wymagań, kiedy może mieć kilkadziesiąt sztuk żywego inwentarza i małe stado drobiu, które ciągle się przemieszczają.
Poza rolnictwem istnieją także inne przepisy niedostosowane do potrzeb ekologicznych. Małe domy nie spełniają skodyfikowanych wymagań dotyczących rozmiarów budynku. Domy korzystające z toalet kompostowych i systemów akwaponicznych z wodą morską muszą niezależnie instalować drogie i niepotrzebne systemy septyczne.
Dostosowanie naszego społeczeństwa do ekologicznego uzdrawiania nie jest niepraktyczne. Potrzebuje tylko zmiany w naszym postrzeganiu, priorytetach i prawach. Tendencja natury polega na dążeniu do całości, jeśli tylko dostosujemy się do niej, zamiast walczyć o utrzymanie status quo.
Na poziomie polityki krajowej i globalnej przejście do rolnictwa regeneracyjnego wymagałoby znacznej woli politycznej i przywództwa. Wielu rolników jest obecnie maksymalnie obciążonych długami, przez co nie mogą sobie pozwolić na kilka lat niższych dochodów przy zmianie trybu gospodarstwa. Potrzebna jest jakaś subwencja publiczna w celu wsparcia tej transformacji. Myślę, że najlepszym sposobem byłoby przeniesienie istniejących dotacji (rolnictwo już jest w wielu krajach mocno subsydiowane). W Stanach Zjednoczonych około 85% dotacji dla gospodarstw rolnych trafia do 15% największych z nich. [17] Roczne dotacje dla gospodarstw rolnych wynoszą co najmniej 20 miliardów USD w USA, a jeszcze więcej w UE. Wykorzystując zaledwie połowę tego, sto tysięcy amerykańskich małych gospodarstw rocznie mogłoby otrzymać 100 000 USD trzyletniej dotacji przejściowej. Jest to wystarczająco wolne tempo, aby uniknąć zakłóceń w dostawach żywności, i wystarczająco szybkie, aby wprowadzić znaczącą różnicę ekologiczną. Z przyjemnością przekażę Kongresowi serwetkę obiadową, na której dokonałem tych obliczeń.
Następnie mamy problem z rękami do pracy – tylko że tak naprawdę go nie ma. Tutaj ponownie możemy po prostu przekierować istniejące zasoby. Bezrobocie wśród młodzieży wynosi co najmniej 10% w Stanach Zjednoczonych i prawie 20% w Europie. Co więcej, rządy na całym świecie, zwłaszcza USA, wydają ogromne sumy, aby zachęcić młodych ludzi do wstąpienia do wojska, a nawet wymagać od nich tego. Wśród amerykańskiej klasy robotniczej i ludzi z marginesu wielu wybiera służbę wojskową z powodu idealistycznego pragnienia służby krajowi, które łączy się z brakiem możliwości ekonomicznych w jakiejkolwiek innej dziedzinie oprócz handlu narkotykami. Niestety, ten idealizm zależy od przestarzałych narracji typu: „Ameryka przynosząca wolność i demokrację światu”, które w rzeczywistości są przykrywkami dla imperializmu. Gdy epoka imperium odchodzi w przeszłość, narracje te tracą moc, ulegając pełzającemu cynizmowi w wojsku, a zwłaszcza wśród weteranów. Jeśli mogę złożyć nieskromną propozycję, co jeśli spełnimy te bliźniacze potrzeby służby światu i bezpieczeństwa ekonomicznego, tworząc eko-korpus, poświęcony uzdrawianiu ekologicznemu i służbie wszelkiemu życiu na ziemi?
Uzdrawianie ekologiczne działa w obu kierunkach: praca z roślinami, zwierzętami, glebą i wodą przynosi potężne korzyści terapeutyczne. [18] Metody takie jak terapia ogrodnicza i terapia leśna przynoszą imponujące wyniki u defaworyzowanej młodzieży, więźniów, weteranów i osób z chorobami przewlekłymi, co nie jest zaskakujące, gdy rozumiemy zdrowie jako całość, a oddzielenie jako chorobę. Szczególnie psychiatryczne rokowania poprawiają się wraz z interakcją z naturą, co potwierdza wiarygodność poglądu, że większość z nich to objawy „zespołu deficytu natury”. Stany takie jak ADHD, depresja i lęk często poprawiają się lub zanikają całkowicie, gdy dana osoba wchodzi w regularną i znaczącą interakcję z naturalnym światem. Uzdrawianie jednostek, społeczeństwa i świata idą ze sobą w parze.
Przypisy:
[13] Ünal (2008).
[14] Monbiot (2008).
[15] Crist (2007), 54.
[16] Federacja Rosyjska (2018).
[17] Smith (2016).
[18] Jeśli potrzebujesz zweryfikowanego potwierdzenia tego stwierdzenia, które wydaje się oczywiste, możesz zacząć od: Soga i in. (2017)